Z tym sformułowaniem będzie spotykać się często, kiedy zdecydujecie się na współpracę właśnie ze mną. Czasami zdarza się, iż jest to mylnie rozumiane pojęcie lub czasami jest tak, że wymaga ono po prostu doprecyzowania. Już spieszę z odpowiedzią co to magiczne określenie oznacza. Reportaż ślubny to po prostu dzień Waszego ślubu, który ja będę dla Was uwieczniał. W 99% przypadków jestem z Wami od samego rana. Czasami zaczynamy pracę już od wspólnej kawy w domu. Czasami dopiero od wizyty u fryzjera, golibrody czy make up'u. Po wielu latach pracy już wiem co tak naprawdę potrzebuję na materiale zdjęciowym. Uwielbiam, kocham reportaż stąd taka a nie inna nazwa się pojawiła. Jestem z Wami cały dzień, właśnie po to, abyście za kilka lat siadając do pamiątki z tego dnia mieli go uwiecznionego praktycznie w całości. Wasz dzień nie zaczyna się od błogosławieństa czy kościoła, ale właśnie od samego rana. Przygotowania, szukanie miejsc parkingowych, zamieszanie bo ciocia Wanda z wujkiem Stefanem pomylili drogi, czy nerwowe poszukiwanie w wujku google, jak się wiąże krawat. To wszysttko jest dla mnie bardzo ważne i chciałbym, abyście mieli pamiątkę równiez z takich wydarzeń, które w efekcie finalnym tworzą ten wyjątkowy dzień.

Przez kilka lat pracy zawodowej zauważyłem pewną regułę wśród moich kolegów i koleżanek po fachu. Im więcej płacicie za fotografa slubnego tym mniej zdjęć otrzymujecie. Oczywiście podpisuję się pod tym obiema rękami. Dlaczego tak jest ?  Powodów może być kilka a tak naprawdę moim zdaniem są dwa lub trzy, które gdzieś po części ze sobą się zazębiają. Fotografów ślubnych podzieliłbym na trzy grupy. Pierwsi to ci niskobudżetowi, którzy swoją ofertę zamykają w kwocie mniej więcej 1500zł. Oczywiście z sesją, albumem, płytą itp. Od nich w pakiecie otrzymujecie średnio nawet i 1500 zdjęć. Drugą grupą są fotografowie, którzy swoją pracę wyceniają gdzieś pomiędzy 2000zł a 4500zł. Tutaj ilość zdjęć jest dość mocno uśredniona, jednak zazwyczaj jest to około 400-600 fotografii. Jest też kolejna, trzecia grupa. Są to fotografowie, którzy biorą powyżej 4500zł i najczęściej jest tak, ze im więcej kasy na nich wydajecie, tym mniej zdjęć otrzymujecie. Wracamy do tego dlaczego tak jest. Bardzo często fotografowie z pierwszej półki, zgrywają materiał w takiej formie w jakiej został on uwieczniony. Nie ma w nich jakiejkolwiek obróbki, materiał często nie jest spójny i być może nie powinienem w ten sposób pisać, jednak jest również nudny. Brak jest wyszukanych kadrów, ciężko doszukać się tzw "perełek". Fotografowie z drugiej półki pracują w ten sposób, ze owych perełek jest w granicach 150, a pozostałe zdjęcia są zdjęciami tzw uzupełniającymi. Z naciskiem na gości, rodzinę czy ważnych członków rodzin, można też znaleźć wiele zdjęć tworzących pewną spójną całość jako reportaż. W ostatniej grupie są fotografowie, którzy w większości oddają wyłącznie same perełki, czyli praktycznie te same, które fotografowie z drugiej półki również Wam dają. Zarówno w drugiej jak i w trzeciej grupie są fotografowie, którzy swoim wyrazem artystycznym starają się oddać jak najpiękniej Wasz Dzień. Zawsze powtarzałem, że każda z tych grup ma swojego odbiorcę. W której grupie jestem ja ? W której grupie jesteście Wy ? Tą kwestię pozostawiam już w Waszych głowach do rozpatrzenia i zastanowienia jaki materiał jest dla Was najbardziej odpowiedni. 

Bardzo często powtarzające się pytanie po pierwszym kontakcie to "do kiedy mamy czas, żeby zarezerwować termin?" I teraz sprawa wygląda tak. Moja odpowiedź powinna brzmieć "nie wiem". 7 lat pracy zawodowej i nadal się dziwię jak to jest, że niektóre terminy są magiczne a inne jakby zaczarowane. Są daty ( ot chociażby 22 sierpień 2015 ) kiedy były tygodnie jak trzy razy odpisywałem, że niestety jest już dawano zajęty. Dla odmiany 19 września 2015 to data która przewinęła się 1, słownie; jeden raz w zapytaniach. Przez ten cały okres przerobiłem już wiele różnych sytuacji. Czasami jednego dnia ktoś napisał, kolejnego ktoś inny a na trzeci kolejna, która od razu wpłaciła zaliczkę i sprzątnęła termin sprzed nosa dwóm teoretycznie pierwszym parom. O tym piszę też w pytaniu "Czy może nam Pan zarezerwować wstępnie termin" . Puenta jest natomiast taka, że nigdy nie można być czegoś pewnym. Sytuacja działa w dwie strony. Niektóre terminy faktycznie zarezerwowane są na dwa lata do przodu, natomiast pozostałe są czasami do zgarnięcia na miesiąc przed. Dlatego też zawsze próbujcie :).

Tutaj należałoby zacząć od samego początku, choć prawie od końca. Kiedy nasza współpraca po mału dobiega końca, mamy już obrobione zdjęcia, wtedy całą paczkę ze wszystkimi zdjęciami wysyłam Wam w postaci spakowanego pliku. Siadacie sobie razem ( lub osobno jak kto woli ) i zastanawiacie się które spośród wszystkich zdjęć chcielibyście mieć w swoim albumie ślubnym. Nie zwracacie uwagi na ich ilość. Skupiacie się na początek na tych, które Wam się najbardziej podobają. Następnie siadam, rozmieszczam wstępnie na rozkładówkach i wtedy dostajecie ode mnie informację na ilu stronach widziałbym Wasz album tak, żeby wyglądał od fajnie. Następnie czekam od Was na informację czy taką formę akceptujecie. Jeśli tak, przystępuję do projektowania Waszego albumu. Wysyłam projekt albumu i dalej czekam na akceptację. Na tym etapie możemy jeszcze kombinować, próbowac i zmieniać. Kiedy mamy wszystko dograne, puszczam album do proudukcji.

Od tego roku przyjąłem trochę inną metodę "obrabiania" zdjęć. Do tej pory wyglądało to tak, że obrobionych zdjęć było około 300 i drugie tyle nazwijmy to na potrzeby tego artykułu zdjęciami nieobrobionymi. I tutaj należy poruszyć kwestię co to są zdjęcia obrobione. Nasuwa mi się też pewne zdanie, które gdzieś kiedyś znalazłem na demotach. " gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie". I tak samo jest tutaj. Z iloma fotografami byście nie rozmawiali, tym bardziej będziecie mieć wrażenie, że zdań zawsze będzie więcej niż osób z którymi rozmawialiśmy. Czym zatem dla mnie są zdjęcia obrobione. Fotografia cyfrowa różni się tym od fotografii analogowej, że to co kiedyś było błoną fotograficzną teraz jest matrycą, to co było kiedyś negatywem teraz jest RAWem. To co kiedyś robiło się w ciemni przy czerwonej lampce teraz robi się przed komputerem. Pozostała część jest w zasadzie spójna. Profesjonalni fotografowie rejestrują zdjęcia w tzw rawach. Jest to nic innego jak odpowiednik dawnego filmu o czym Wam przed chwila pisałem. I tak samo jak kiedyś zdjęcia nadal trzeba wywołać. Kiedyś w labie szło się z filmem i Pan ( lub Pani ) przy maszynie wprowadzała pewne korekty do obrazu z czego większość ludzi nie zdawałao sobie nawet sprawy. Teraz jest tak samo. Zdjęcie które "wypluwa" aparat jest potocznie powiedzmy "płaskie". Fotograf musi mu nadać odpowiednią kolorystykę, popracować nad kontrastem, nasyceniem, czy też skontrolować światło, które niestety w przypadku fotografii cyfrowej potrafi płatać figle. To wymaga czasu. nie da się po prostu zgrać materiału w formie w której został utowrzony i Wam oddać. Tzn źle mówię ... się i tak się robi :) Wtedy szukajcie fotografa z półki pierwszje. Wracając jednak do głównego wątku jakim jest liczba zdjęć obrobionych. Otóż przekornie mógłbym odpowiedzieć ... wszystkie. Jednak mówiąc zupełnie poważnie moi klienci otrzymują łącznie w przypadku sesji narzeczeńskiej, reportażu całodniowego oraz sesji w osobnym dniu ok 700 fotografii z czego ... i teraz uwaga WSZYSTKIE są obrobione ;) tak z przymrużeniem oka. 

Temat ceny czy pieniędzy to zawsze trudny temat. My staramy się wyjść temu trochę na przeciw. Dlatego też naszą ofertę możecie śmiało obejrzeć tutaj na stronie. Każda próba wyjaśniania, że na cenę składa się ZUS, koszty amortyzacji sprzętu, inwestycji, paliwa i temu podobnych może zostać odebrana jako próba tlumaczenia się, a to ostatnia rzecz o jakiej marzymy. Bo czy ktoś z Was chciałby czytac o tym, że średnio co dwa lata musimy wymieniać dyski, karty pamięci żeby przypadkiem nic się z materiałem nie stało ? Czy kogoś z Was interesuje to że mamy w tej chwili 8 dysków twardych, zeby robić kopie Waszych zdjęć czy filmów ? Czy ktoś chce spędzać czas czytając o tym jaki to profesjonalny sprzęt fotograficzny jest drogi ? Zakładamy, że jednak nie. Wy potrzebujecie pewności. Pewności, że Wasz fotograf śluby ma odpowiednią liczbę sprzętu, że nawet w przypadku awarii może go czymś zastąpić. Musicie mieć pewność, że Wasz fotograf dojedzie na miejsce własnym autem i że nie będzie ciężarem dla Was na zasadzie "podrzucicie mnie bo nie mam samochodu?" Musicie mieć pewność, że Wasz fotograf ma wykupioną polisę AC, aby nawet w przypadku awarii czy kolizji dostał auto zastępcze, którym tak czy inaczej dojedzie do Was i nie wpadnie przypadkiem w połowie mszy z wywieszonym jęzorem, bo przebiegł ostatnie trzy kilometry z dwiema czy trzema torbami, bo rozkraczył mu się samochów. Czy w końcu w ogóle nie powinniście zawracać sobie głowy tym, że przez przypadek zamiast COPY wcisło się DELETE uupps. nikomu tego nie życzymy, jednak wszystko się może zdarzyć. Wy płacicie za pewność. Płacicie za to, że robimy wszystko co w naszej mocy, aby do takich sytuacji nie doszło. Zapamiętajcie jedno ... Wasza ekipa fotograficzna czy filmowa powinna być od tego, żeby Wam jak najmniej w tym dniu przeszkadzać, a wręcz kiedy trzeba żebyście na nich zawsze mogli liczyć.

Generalnie nie ma jako takie opcji "wstępnej rezerwacji" i już spieszę z odpowiedzią dlaczego. Znów wynika to z moich doświadczeń. Kiedyś niejednokrotnie przejechałem się na tym w ten sposób, że rezerwując komuś "wstępnie" ostatecznie się dana para nie decydowała ( co oczywiście szanuję bo każdy ma do tego prawo, niemniej jednak w międzyczasie wstępnej rezerwacji pojawiały się inne zapytania na ten konkretny terminy, które musiałem odmówić informujac, iż mam już wstępną rezerwację. Finalnie powodowało to zrażenie potencjalnych klientów, którzy nie drązżyli dalej tematu. W tej chwili wygląda to tak, że wstepna rezerwacja polaga na tym iż zapisuję sobie wszystkie dane osób zainteresowanych i zobowiązuję się do poinformowania ich kiedy ktoś inny poszukuje również obsługo fotograficznej czy filmowej na własny ślub. Wtedy decyzja nalezy już tak naprawdę do tych osób czy przyspieszają finalizację czy czekają jeszcze na ewentualne spotkanie czy inne szczegóły, które wymagają doprecyzowania.

Tematem, który również się przewija podczas rozmów to temat sesji. Jak one wyglądają ? Czy mam jakieś swoje miejsca ? Czy mam jakiś pomysł ? Nie wiem czy to dobre miejsce do zdradzania aż tak moich tajemnic zawodowych ( conajmniej jakbyśmy pracowali w US ). Nie zmienia to jednak faktu, że parę rzeczy czuję się zobowiązany, aby Wam napisać. Dobra, fajna sesja zdjęciowa nigdy nie będzie miała miejsca bez Was. To takie zdaje się trywialne zdanie, jednak ma ono podwójne dno. Coś co z pozoru wydaje się być zwykłym określeniem, bo przecież bez Was fizycznie nie da się jej zrobić. I to jest w 100% prawda ! Ja jednak idę dalej. Pragnę pokazać Wasze wnętrza. Sesja zdjęciowa jest tak naprawdę zwieńczeniem naszej współpracy. Najpierw spotkanie celem poznania oferty, potem sesja narzeczeńska, spotkanie na omówienie szczegółów Waszego ślubu, sam ślub i potem sesja. To wystarczająco dużo czasu, żeby Was poznać. Żeby wiedzieć czy jesteście zwariowani, romantyczni, spontaniczni czy stonowani. Pozwala mi to potem lekko zasugerować jak powinna wyglądać Wasza sesja ślubna. Kochacie motoryzajcę ? Zatem włączmy ją do naszej sesji. Jeżdzicie na rowerach ? Kochacie przyrodę ? Jeździcie konno ? Idźmy w tym kierunku, bo tylko tam będziecie czuć się jak ryba w wodzie. A resztę ? resztę zostawcie mi.

W zasadzie mógłbym odpowiedzieć ... tak :) i zamknąć temat. Jednak możecie mi wierzyć, że same lustrzanki to tylko wierzchołek góry lodowej. Do tego, żeby filmowanie lustrzankami miało jakikolwiek sens potrzebne jest bardzo dużo wiedzy, chęci i zaangażowania oraz oczywiście 3 torby sprzętu. I niestety to nie żart. Rejestratory, mikrofony, glidecamy, monopody, slidery, statywy i mnóstwo wrodzonej aparycji, żeby podczas obsługi tego wszystkiego jeszcze z Wami rozmawiać. To oczywiście pół żartem, pół serio. Jednak ta ilości sprzętu jest bardzo serio.

Moje ulubione pytanie zostało prawie na koniec. Co prawda nie pojawia się często, jednak jest tak sympatyczne, że postanowiłem mu chwilę poświęcić. Pisałem wyżej o pewnych grupach na które dzielą się fotografowie. Troche to dotyczy szerszego kręgu. Znane mi są historie, że jeden pan jest w stanie to wszystko ogarnąć. Trzeba przyznać, że jestem pełen podziwu dla tych ludzi. Macie wtedy jednego pewniaka. Materiał fotograficzny i filmowy będa ze sobą bardzo spójne. W zależności od zlecenia jest jeden, dwóch, a czsem i trzech filmowców. To już pisząc zupełnie poważnie. W przypadku krótkiego filmu ( 30 min ) jest jeden operator, w przypadku dłuższych dwóch. Jak trzeciemu się nudzi i idziemy wyłącznie filmować wtedy jeden pełni rolę czarnego konia. Jest nagłośnieniowcem, kamerunem, operatorem i zabawiaczem gości. Nie wierzycie ? 

Żeby odpowiedzieć na to pytanie to tak naprawdę muszę wrócić do czasów mojego dzieciństwa aż do czasów obecnych, ponieważ to wszystko jest cały czas aktualne. Dlaczego do dzieciństwa ? Fotografia jest ze mną tak naprawdę od 7go roku życia. Teraz też mógłbym ( i być może powinienem ) zasypać Was moją historią, że fotografuję od zawsze, że fotografia to moja pasja itd. Myślę, że naczytaliście się tego sporo u moich znajomych z branży ( powszechnie zwanych konkurencją :P ) dlatego też wątek ten pominę - pozwolicie. Prawdą jest natomiast to, że faktycznie mając 7 lat ze starszym bratem siedzieliśmy w łazience o wielkości przypominającej duży gar wojskowy i tam dłubaliśmy. Starą fotografię, kiedy to o lustrzankach cyfrowych nikt jeszcze nie marzył. Dlaczego Wam o tym piszę ? Gdyż uważam, że te zdjęcia, proces ich powstania był czymś tak wtedy nietuzinkowym, że pozwoliło mi to naprawdę zakochać się w tworzeniu obrazu. Dzisiaj w dobie kiedy praktycznie każdy jest fotografem, wszak mamy dostęp do aparatu w smartfonie jest to o wiele trudniejsze. Jednak ta filozofia wyciągnięta z tamtych czasów towarzysyszy mi jako profesjonaliście przede wszystkim w pracy. Na moim materiale z Waszego ślubu znajdziecie zapewne zdjęcia, które dla Was na pierwszy rzut oka wydadzą się totalnie błahe. Zdjęcie Waszego domu, bloku, osiedla, klatki schodowej, zdjęcie złapane kiedy kilkoro Waszych gości po prostu sobie stoi choć każdy w odpowiedniej dla siebie pozie, sytuacji, zachowaniu. To wszystko wyciągam i wszystko to robię po to, abyście nie teraz, ale za lat kilka, może kilkanaście, siedząc przy rodzinnym stole czy też na spotkaniu ze znajomymi mogli wspominać jak "coś" wyglądało własnie w tamtych czasach. W tamtych czyli w tych w których żyjemy teraz, jednak na kilkanaście lat zmieni się otoczenie, ludzie, wygląd pewnych rzeczy. Mam to ( nie ukrywam szczęście ) że pochodzę z tak zwanej rodziny wielopokoleniowej. Pokolenia w naszej rodzinie ze względu na różnice wieku już od czasów mojej babci, rodziców , mojego rodzeństwa bardzo mocno są zróżnicowane. Różnica wieku pomiędzy moją mamą a jej siostrą sięga 20 lat, między mną a moim bratem to 15 lat. Jaki to ma wpływ na moje zdjęcia ? Otóż taki, że spotykając się w rodzinnym gronie, gdzie siostra mojej mamy wygląda jak jej mama, gdzie moja siostrzenica jest tylko kilka lat młodsza ode mnie mam pewien ogląd na całość sytuacji kiedy bardzo często sięgamy po rodzinne albumy, po zdjęcia wyciągnięte z szuflad. Co ja wtedy robię ? Słucham... patrzę i analizuję oraz zapamiętuję. Zwracam uwagę na to, które zdjęcia najardziej zapadają w pamięć, o których się mówi i które wywołują uśmiech lub nostalgię na twarzy. Kiedy moi rodzice wspominają jakieś zwykłe spacerowe zdjęcie zrobione przed blokiem i w tle ... w tle są pola. Dzisiaj ? Dzisiaj stoją tam bloki, są parkingi, a oni mówią "i pamiętasz że tu wtedy przed naszym blokiem rosło zboże" ? Kiedy wspominają już osoby, których już z nami nie ma "ooo a widzisz to zdjęcie dziadka z kotem - to cały Leon" przy czym najważniejsze jest słowo "cały" . Jedno zdjęcie, które oddaje dziadka duszę i życie. Dlatego też tak bardzo zalezy mi na tym, żeby jak najlepiej Was poznać. Żeby zrozumieć co, kto i jakie rzeczy są dla Was w tym momencie ważne. Co lubicie, jak się zachowujecie, co Was wzrusza a co smuci. Myślę, że to właśnie dzięki tej "analizie" i poznawaniu Was dość mocno, jestem w stanie przekazać to wszystko moimi oczami, które poprzez wszystkie synapsy przekładają się, na naciśnięciu spustu migawki co finalnie da nam obraz w postaci zdjęcia do którego mam nadzieję z uśmiechem będziecie wracać. Jeśli to właśnie chcecie zobaczyć na swoich zdjęciach...to nie pozostaje mi nic innego jak podziękować za zaufanie i powiedzieć ... do zobaczenia na Waszym ślubie. 

Pozdrawiam Łukasz.